Można po Bangkoku podróżować na mnóstwo sposobów – taksówką, motor-taksówką, łodzią, metrem, skytrain’em, tuktukiem itd.. Każdy praktycznie z tych środków transportu uznać można za tani, o ile wpada się tu na krócej niż dłużej lub ma walizę złota. My chcielibyśmy by nasza podróż trwała jak najdlużej, a budżet mamy mocno ograniczony, dlatego szukamy oszczędności gdzie się da. Stąd podejście do cen rzędu 150 THB za taksą, 50 za łódź czy ileśdziesiąt za skytrain nie jest takie jak do kwot nic nie znaczących. (Przeliczamy w przybliżeniu,że 10THB=1zł ?) Jako, że dziś był „dzień Światka” czyli taki, gdy nie zanudzam dziecka wizytami w muzeach, nie gotuję go w wózku podczas zwiedzania i nie męczę podróżą a raczej poszukuję dziecięcych atrakcji – postanowiliśmy skoczyć do Lumpini Parku w Siam, biznesowo – zakupowej dzielnicy Bangkoku. Słyszeliśmy, że jadąc tam busem spędzimy godziny w korkach postanowiliśmy więc skorzystać z łódki. Niby duża, niby po rzece, a mnie jak na złość pierwszy raz chwyciła namiastka choroby morskiej. W zasadzie bardziej bujało mostkiem na którym czekaliśmy na wejście do łódki niż samą łódką..no,ale stało się. Czystość wody Menamu też nie była czymś co zachęcałoby do korzystania z tego środka transportu. Wrażenia estetyczne raczej średnie ? Później przesiedliśmy sie do słynnego skytrain’u, który opisywany jest przez wielu jako wielka atrakcja dla dorosłych i dla dzieci.. Być może, ale ja nie zauważyłam różnicy między chociażby Berlińskimi s-bahnami, Świat chyba też nie;) Po wcale nie krójtkiej podróży – byliśmy na miejscu. Już po kilku dniach spędzonych w Bangkoku Lumpini Park wydał nam się wspaniałą oazą w tym brudnym i smogowym mieście. Zieleń, spokój, place zabaw – czyli to o czym oboje ze Światem marzyliśmy. Do wieczora szaleliśmy..a wieczorem oszaleliśmy ? Cały park zapełnił się ćwiczącymi ludźmi. Na każdym skwerku zajęcia z aerobiku, jogi, sztuk walki prowadził inny instruktor a za nim powtarzały ruchy TŁUMY ludzi. Starsi, młodsi, chudzi, otyli bardzo, bardziej i mniej sprawni – ćwiczą wszyscy. Bomba <3 O godzinie 18 wszystko zamarło. Jest to godzina (18.00 a także 8 rano), w której ze wszytskich odbiorników radiowych w miejscach publicznych słychać hymn państwowy. Wszyscy zamierają i stają na baczność. Jestem na etapie zgłębiania tematu obyczjaów, historii i kultury Tajlandii – tego na ile stosunek do kraju i rządu są tu wolnym wyborem, więc póki co będzie to bardzo powierzchowne, ale pierwsze wrażenie, takie jakie we wmnie wywołał sam ten moment zatrzymania było takie, że dobrze jest zobaczyć taką spokojną jedność w obywatelach, szacunek, wspólnotę. Coś, czego u nas raczej się nie spotyka. Wracając do transportu… Świat padł po hulankach a ja zorientowałam się, że zdążyło zrobić się na tyle późno, że ostatnia łódka w kierunku naszego domu dawno odłynęła. Postanowiłam wracać autobusem miejskim, jak na prawdziwą Tajkę przystało. Numer autobusu znałam, upewniłam się, że idę na dobry przystanek i po drodze zdążyłam zauważyć, że mijają mnie jeden po drugim autobusy o numerze, którego szukałam. Bomba – jeżdżą w takim razie często. Po dotarciu na przystanek zaczęłam przyglądać się autobusom wypatrując naszego numeru 47..i tak przez godzinę przejeżdżały, non stop powtarzając się numery 74, 14, 4… non stop. Jedne podjeżdżały nas sam przystanek, inne zatrzymywały się na czwartym czy piątym pasie (pięciopasowej!!! ulicy) i po prostu kierowca wychylając się i machając do kierowców zatrzymywał ruch tak, by pasażerowie spokojnie mogli dojść do autobusu. Po godzinie zaczęłam się niecierpliwić i spytałam siedzącej obok mnie pani, czy ten autobus na pewno jeździ jeszcze o tej godzinie – potwierdziła. Powiedziała, że rzeczywiście długo go nie ma, ale to jest autobus, którym ona musi wrócić do domu, więc na pewno przyjedzie. Hm.. Po pierwsze – muszę nauczyć się takiego myślenia, po drugie cierpliwości. Zaczęłam więc ćwiczyć… i wytrwałam kolejną godzinę. Po ponad dwóch godzinach czekania, kiedy Świat zdążył się obudzić a ja nawdychać smogu za cały rok – postnowiłam pójść i poszukać innego środka transportu. Kiedy odchodząc, z dosyć daleka odwróciłam się by zerknąć jeszcze na przystanek… Postanowiłam, że autobus beze mnie nie odjedzie, zaczęłam więc biec w jego stronę, wymachując rękami i robiąc slalom pomiędzy wszystkim i wszytskimi częściowo po chodznikui, częściowo po drodze. Efekt został osiągnięty – autobus, mimo, że już odjechał z przystanku, zatrzymał się przy mnie, pasażerowie pomogli mi wnieśc po schodkach wózek i ruszyliśmy! Bus bez okien, bez klimatyzacji, z tłumem pasażerów w maseczkach. Cena? 7 THB!! Jechaliśmy krócej niż łodzią, 10 razy taniej..a dla mnie zdecydowanie spokojniej i przyjemniej! ? PS. Jeździliśmy przez kolejne dni busami i nigdy więcej nie powtórzyła się akcja z dwugodzinnym czekaniem! ? PS2. Jeśli tuk tuk to tylko dla przyjemnności, taksy zazwyczaj wychodzą taniej! PS3. Jeśli nie macie choroby morskiej to łódki na dłuższych odległościach sprawdzają się dobrze! Na koniec trzymajcie filmik, przy którym razem z Tajlandczykami możecie ćwiczyć fitness! ?