Ostatnie dwa miesiące są czasem „rzeczy pierwszych”. Światek poznaje świat, doświadcza coraz to nowych rzeczy, coraz więcej umie. Ciekawe to i fascynujące. Całkiem podoba mi się perspektywa, że przed nami szykują się takie właśnie lata. Cieszy mnie bardzo to, że teraz podróż pociągiem nie jest tym czym była, czyli… „ojeeeejjj znooooowu muszę jechać 5 godzin w pociągu, który na pewno będzie miał opóźnienie, poza tym nuda i śmierdzi” ale przygodą połączoną nawet z ekstremalnymi emocjami „ ojaaaa!!! Do odjazdu 20 minut!Światek wrzeszczy głodny i wisi przy cycu a taksy jeszcze nie ma! jak ja spakuję ten wózek??? ło matko korki!! Aaaa!!! Nie ten peron. Gdzie winda? Gdzie winda???!!!! O jest pomoc! Panie w pomarańczowej kamizelce przeprowadź nas przez tory! Haaalo! Czy ktoś mógłby pomóc mi wsiąść? Dzięki. Dzięki. Dzięki. O jest miejsce. Ufff siedzimy. A walizka? Pomoże pan z walizką? Ok. Dzięki. To jeszcze tylko wózek? Dzięki. Ufff Orff ehkmm sap sap. Ruszamy.” Miarowy szum wydawany przez pociąg usypia Świata. Usypia też mama. Do Krakowa jadziem!
Pociąg.
Na podróż z maluchem pociąg wydaje mi się najsensowniejszą opcją. Światek zdecydowanie ją polubił. Jest przestrzeń, można z dzieckiem pospacerować, jest gdzie je przewinąć. Poza tym dźwięki pociągu sprawdzają się tak samo dobrze, jeśli nie lepiej niż Miś Szumiś. Minusy? Ograniczone miejsce na bagaż. O ile torby czy plecaki mieszczą się na półkach w przedziale o tyle z wózkiem możemy mieć spory problem. Byłam świadkiem sytuacji gdzie mamy próbowały wsiąść do pociągu z wózkiem dziecięcym i niestety nie mieścił się on ani w przedziale, ani w przejściu więc musiał jechać gdzieś daleko lub na wejściu do pociągu. Nie ma tego jak przypilnować a jak wiadomo wózki nie należą do rzeczy tanich… Tak więc na podróż pociągiem polecam chustę, nosidło lub wózek, który jest rozmiarów mikro.
Bugaboo. Moja miłość.
Tu muszę poświęcić kilka wersów na reklamę i to nie po to by zwiększyć sprzedaż firmy bugaboo a by pomóc mamom, które to czytają. Serio! Jeśli dużo podróżujecie z dzieckiem bądź z jakichś innych względów zależy Wam na wózku małym, poręcznym i lekkim – wybierzcie bugaboo cameleon. W ostatniej podróży w pociągu był taki tłok, wszystko zapchane na maksa – zarówno półki na bagaże jak i przestrzeń na podłogach, że gdyby nie to, że rozłożyłam go praktycznie na płasko i wcisnęłam za siedzenie (w wagonie bezprzedziałowym) nie byłoby szans na to by się do pociągu zmieścił. Nad zaletami wózka mogłabym się rozpływać godzinami, ale całe szczęście zrobiła to już ONA ?
Wracając do historii… Hostel.
Kolejną rzeczą, którą Świat zrobił po raz pierwszy było nocowanie w hostelu. Miałam obawy co do tego, czy nie zostaniemy pozbawieni noclegu z racji zakłócania ciszy nocnej, ale okazało się (po raz kolejny!), że Mały w pełni stosuje się do zasad wzajemnego współżycia. Zarywanie nocy mamie – jasne, czemu nie, ale w hostelu, gdy inni śpią za ścianą był cichutko od wieczora do rana. Dla mnie to tylko zachęta do dalszych podróżniczych eksperymentów;)
Mam też nowy patent! Kiedy musisz wykąpać dziecko ( a nie mieści się już w reklamówce, o czym wspominałam tutaj ) zaopatrz się w dmuchany basen. Jest lekki, zajmuje mało miejsca w bagażu i doskonale sprawdza się w roli wanienki wieczorami i w roli basenu ( jak to basen..) w upalne dni. Świat swój basen uwielbia do tego stopnia, że postanowił bez kąpieli nie zasypiać. Natomiast zaraz po tym jak może popływać, pomachać nogami i potaplać się swobodnie w wodzie – zapada w niedźwiedzi sen.
Co do samego Krakowa… podtrzymuję, że jest to moje ukochane miasto w Polsce. Uwielbiam tam wracać.
Zapoznałam Światka ze smokiem, spacerowaliśmy dużo nad Wisłą, odwiedziliśmy starą znajomą – wróżkę Dzidkę na rynku, która od razu wszystkim dookoła ogłosiła, że od zawsze wróżyła mi syna (jakoś nie przypominam sobie by coś wspominała….szczególnie, że nasze rozmowy w ostatnich latach nie dotyczyły wróżb zupełnie. No ale;), zjedliśmy obiad w ukochanym Koko, odwiedziliśmy mnóstwo restauracji, barów, miejsc i miejscówek gdzie objadaliśmy się pysznościami. Co polecamy? Na Kazimierzu, na Placu Nowym obok zapiekanek jest grill, pachnący i przyciągający szczególnie nocą. Nie mijajcie go obojętnie…warto zatrzymać się na oscypka z żurawiną. Gorące są przepyszne!
Gdzie spotkać się ze znajomymi? Jeśli słońce praży a Ty podróżujesz z dzieckiem (bo gdy jesteś sam i po prostu szukasz miejsca na piwo/drina/pyszka pizzę – to oczywiste!) to wybór pada na Forum Przestrzenie. Dlaczego? Bo jest fajne. Lubię klimat nigdy nie otwartego hotelu i to jak ciężko wisi nad ziemią. Lubię przestrzeń pod nim i to jak jest różnorodna – plaża z leżakami, trawa z kocykami, pufy, krzesła, fotele, stoły, stoliki, skrzynki. Od koloru do wyboru. Masz wszystko czego potrzebujesz do chillowania i leżenia, wypicia szybkiego drina lub zjedzenia spokojnego obiadu w wygodnej pozycji, przy stole. Miejsce gdzie Ty możesz odpocząć a Twoje dziecko wciąż spokojnie śpi w wózku oddychając świeżym (na tyle na ile to możliwe w Krakowie) powietrzem.
Oczywiście knajpek, barów i restauracji wartych odwiedzenia jest cała masa – z pysznym jedzeniem i ogródkami, w których można posiedzieć z maluchem…tyle, że temu trzeba by poświęcić osobny post:) Tak na szybko to polecam : Starą Zajezdnię – tu atutem jest miejsce i klimat, Tajemniczy Ogród ze względu na jedzenie, koktajle i kawki (tu musicie zaopatrzyć się w cierpliwość i mieć spory zapas czasu, ponieważ odnosi się wrażenie, że pracownicy mają wieczną siestę;) i Bar Po Drodze na ul. Mostowej gdzie z barmanką można siedzieć do rana i prowadzić rozmowy zaczynające się na seksie, facetach..i seksie przez judaizm, literaturę i muzykę a kończące na katarze, który to nęka barmankę od czasu do czasu. Polecam!
Kraków to też, a raczej przede wszystkim ludzie, spotkania, długie rozmowy, hektolitry wypitej chciałoby się powiedzieć kawy/wódki a tym razem będzie….wody ? !
Szanowny Krakowie – było IDEALNIE! Do zobaczenia wkrótce !
***Przemyślenia popodróżnicze:
Nie jestem typem osoby, która spędza dni w domu, jeśli nie musi. Lubię wychodzić, spacerować, odkrywać nowe miejsca, pić kawę na mieście. Jestem od tego uzależniona. Z byciem mamą komponuje mi się to idealnie dlatego, że Świat uwielbia spacery i kiedy spędzamy czas na dworze śpi smacznie przez długie godziny budząc się jedynie na jedzenie, czy po to by się trochę poprzytulać. Wizyty jednak w miejscach „niedomowych” z małym dzieckiem są często i szeroko komentowane. W trakcie kilkudniowego pobytu słyszałam często komentarze w stylu: „co ona tu robi z takim małym dzieckiem”, „jak ona go trzyma?”, „gdzie ona go wiezie?” , „takie małe dziecko w pociągu/restauracji/tu ?” , „dlaczego on taki nieubrany? Z gołymi nogami?” , „gdzie czapeczka?” itd… Każdy wie lepiej gdzie akurat powinno przebywać moje dziecko, jak powinno być ubrane i noszone by było szczęśliwe. Początkowo nawet się tym przejmowałam….a po tym wyjeździe uodporniłam się. W końcu. Wiem przecież, że dla Światka najważniejsze jest by być blisko mnie, mieć pełny brzuszek, suchą pieluchę i ciepło. Cieszę się, że z każdym wyjazdem staję się coraz bardziej pewna, że to co robię nie jest wariactwem szkodzącym Małemu. I takiej pewności – odnośnie wszystkiego co robicie ze swoimi dziećmi ( dla siebie i dla nich!) życzę wszystkim mamom.
***Ciekawostka.
Podróżując z dzieckiem do lat 4 pociągiem płacimy za bilet dla jednej lub dwóch osób dorosłych 30% mniej a dziecko podróżuje za darmo. Bilety takie można kupić na wszystkie linie, jednak dostępne są tylko w kasie dworca. Internetowo nie da rady.